17 marca 2015

[Oneshot] Togheter

To stara praca twórcza, pisana na siłę na polski - nie oczekujcie nic wielkiego. Zmieniłam jedynie końcówkę, bo na polski bym takiej końcówki nie dała ;p


- Marcela, jesteś tutaj? - wyszeptał młody mężczyzna, wchodząc do ciemnego pomieszczenia. Szept poniósł się cichym echem po magazynie. Wiedział, że nie ma tu włącznika światła, więc zapalił latarkę. Pierwszą oświetloną przez nią rzeczą były ściany z odpadającym tynkiem. Chłopak postanowił się ich trzymać, bo wolał się nie zgubić w labiryncie kontenerów. Szedł powoli, zaglądając w każdy zakamarek magazynu. W pewnym momencie usłyszał ciche łkanie. Odetchnął z ulgą, po czym skierował się w stronę, z którego dochodziło. Po kilku minutach oświetlił latarką niewielkie, kobiece ciało zwinięte w kłębek. Podszedł do niej powoli i usiadł obok. Podrapał się po głowie, nie bardzo wiedząc co począć. Dziewczyna była lepiej "zaprogramowana" w międzyludzkich kontaktach niż on.
- Życie. Tak dziwnie to brzmi w tej sytuacji - wyszeptała, wycierając nos rękawem swojej bluzy.
- Nie rób tak - odezwał się Dawid, równocześnie sięgając dłonią po rękę dziewczyny. Zacisnął ją na nadgarstku Marceliny, po czym pociągnął do siebie. Gdy tylko usiadła, najpierw objął jej ciało nogami, potem jedną ręką złapał ją w pasie, drugą przycisnął jej policzek do swojej piersi, a na koniec przyłożył usta do jej błyszczących, brązowych włosów. Wiedział, że tego potrzebowała.
- Przestań - po chwili próbowała go delikatnie odepchnąć, jednak wtedy chłopak bardziej zacisnął uścisk.
- Nie możesz uciekać od problemów...
- Przestań ciągle tak mówić! - przerwała mu, równocześnie próbując agresywniej się mu wyrwać.
- Nigdy nie starałeś się spojrzeć na sytuację z mojej perspektywy! Ciągle głupio się uśmiechasz i mówisz mi, jak mam żyć! Nawet nie wiesz, jakie to wkurzające, widzieć jak ci się wszystko układa!
- Naprawdę tak myślisz?
Zamiast odpowiedzieć dziewczyna zaczęła go odpychać i lekko bić pięściami. Po jej policzkach popłynęły łzy, które Dawid chciał instynktownie wytrzeć. Wtedy udało jej się uciec z uścisku. Szybko wstała i oparła się o kontener naprzeciwko chłopaka.
- Nieważne, jak bardzo coś jest ciężkie, zawsze bądź optymistą i uśmiechaj się jak głupek... To ciągle powtarzał mój dziadek... Nie sądziłem, że możesz to odebrać jako egoizm czy coś takiego... - mówił, utrzymując kontakt wzrokowy z dziewczyną i powoli wstając.
- To się myliłeś. Twój dziadek najwyraźniej był bardzo głupim człowiekiem, wierząc w te słowa.
- Nie mów tak... Każdy ma problemy, a płacz i chowanie się ich nie rozwiążą. Uśmiech sprawi, że chociaż poczujesz się lepiej, nawet gdy tak nie będzie.
- Czyli mam się oszukiwać?
Dawid zamilkł. Każda kolejna rozmowa z Marceliną stawała się coraz trudniejsza, zaczęło go to przerastać. Nie wiedział, co zrobić, by przemówić jej do rozsądku.
-  Dobra, wiesz co, nie muszę ci więcej pomagać. Rób, co chcesz. Tylko czego ty dziewczyno chcesz?
Po chwili ciszy Marcela wytarła rękawem policzek i głośno westchnęła.
- Czego ja chcę? Zrozumienia. Ciepła. Miłości. Czegoś, by poczuć, że żyję, że mam po co żyć.
- Świetnie to teraz idź to zdobyć.
- Mówisz, jakby to było takie proste...
- Misia, to jest proste. Chcesz zrozumienia? Powiedz, o co ci chodzi. Chcesz ciepła? Chodź tu i się przytul. Chcesz miłości? Powiedz mi, że mnie kochasz na zabój, to ode mnie usłyszysz to samo... - ostatnie zdanie wyszeptał i nie był pewny, czy dziewczyna usłyszała. Może nawet lepiej by było, jakby tego nie słyszała. Wpatrywała się w niego w ciszy przez dłuższy czas. Dawid miał tego dość. Odwrócił się od dziewczyny i ruszył przed siebie. Jednak po kilku krokach ktoś chwycił jego dłoń.
- Nie rób tak - wyszeptała, odwracając go do siebie.
- Jak?
- Nigdy więcej mnie nie opuszczaj. Kocham cię, Dawid.
Chłopak po raz kolejny zamarł. Wpatrywał się w jej ledwo widoczne, niebieskie oczka, czuł jej oddech, słyszał bicie jej małego serduszka...
I wtedy, nie bardzo świadom tego, co robi, niespodziewanie połączył ich usta w delikatnym pocałunku. Dziewczyna początkowo się wystraszyła i chciała się odsunąć, jednak po chwili odwzajemniła pocałunek. Po jej policzkach nadal płynęły łzy, mimo że pierwszy raz od dawna czuła się szczęśliwa. A może właśnie dlatego? Objęła go i zaczęła muskać palcami jego plecy. Przy każdym dotyku czuła, że przechodzą go dreszcze.
- Dziękuję - wyszeptała, gdy udało jej się na chwilę odsunąć. Nawet nie wiedziała, ile to słowo dla niego znaczyło.

1 komentarz

© Halucynowaa | WS | X X X