30 marca 2016

[DIS] #4 "Call me beybe"

- Dzięki za czekoladę - uśmiechnęła się do niego szeroko i stanęła przy tej samej ławce, przy której się poznali. Od tego momentu minęło kilka godzin i teraz w parku było całkiem sporo osób, jednak na szczęście nikt nie poznał Jimina. A przynajmniej nikt do nich nie podszedł. Przy gorącej czekoladzie oboje się szybko rozluźnili i chłopak mógł lepiej poznać cudzoziemkę. Sam jednak czuł się podle, bo musiał ją wiele razy okłamywać, żeby nie dowiedziała się o zespole i jego prawdziwym życiu. Wiedział, że prawda w końcu wyjdzie na jaw, ale chciał wykorzystać jej słodką niewiedzę póki miał taką szansę.
- Dzięki za wspaniałe towarzystwo - zsunął maskę na podbródek, a potem ujął delikatnie jej dłoń i zbliżył do swoich ust, tak jak to robią w zagranicznych filmach, jednak zanim zdążyło do czegokolwiek dojść, Ariana szybko ją zabrała i schowała do kieszeni bluzy.
- Oj nie słodź już, bo próchnicy dostanę.
- Psujesz klimat.
- Jaki klimat? - Ariana parsknęła śmiechem, a potem oparła się o plecy ławki i spojrzała na dzieci bawiące się na placu zabaw kawałek dalej.
- Chciałabyś tam pójść i się zabawić? - spytał, podążając za jej wzrokiem.
- Ty chyba masz chcicę, co nie?
- Nie mam pojęcia, o czym mówisz. Miałem na myśli zjeżdżanie ze zjeżdżalni, huśtanie się i te sprawy, bezbożnico.
- Może innym razem - puściła do niego oczko, a potem ściągnęła plecak i położyła go przy ławce.
- To może odprowadzić cię...
- Nie. Dzięki, nie musisz.
- Nie zostawię cię tu tak po prostu. Gdzie ty w ogóle mieszkasz?
Wiedział, że przyjechała tu na praktyki taneczne, ale nie wspominała, gdzie nocuje. Nie śpieszyła się również, żeby wyjaśnić mu, co robiła w parku tak wcześnie. Ale nie martwił się. Rozmowa z nią trochę go ośmieliła. Widział, że w końcu mu powie, o ile będzie wystarczająco cierpliwy.
- Niedaleko.
- Gdzie?
- Z innymi praktykantami wynajęliśmy mieszkanie.
- To możemy się jeszcze przejść...
- Nie - przerwała mu. - Dzięki za wszystko, ale już sobie poradzę.
- Ari...
- Przestań się zachowywać jak mój ojciec. Czemu w ogóle ci na tym zależy?
Zamilkł. Nie miał pojęcia, co jej powiedzieć. Dla niego to było normalne, że chłopak opiekuje się dziewczyną, nieważne czy w ogóle się znają, czy lubią... Oddawanie bluzy, odprowadzanie do domu, regularne dzwonienie, by sprawdzić, czy wszystko okej... Nigdy nie miał okazji, by tego wszystkiego spróbować aż do tego dnia i nagle okazało się, że dziewczyny są zupełnie inne niż sobie wyobrażał.
Albo to ta dziewczyna jest inna niż wszystkie.
- Chciałabym jeszcze coś przemyśleć. Potem sama trafię do domu.
- O czym tak intensywnie myślisz?
Zawahała się. Nagle odwróciła się do niego i wbiła w niego wzrok. Jimin poczuł się trochę nieswojo. Nieczęsto ma tyle kontaktu wzrokowego z dziewczyną. Nie, to nawet nie chodziło o to, że jest dziewczyną, ale jej wzrok był... Nietypowy. Gdy na niego patrzyła, czuł się jakby próbowała wwiercić się do jego duszy. Czy tak było ze wszystkimi dziewczynami? Jeśli tak, to już wiedział, czemu do tej pory ich unikał.
- O przyszłości - szepnęła w końcu i uśmiechnęła się nieśmiało, a potem znowu spojrzała na plac zabaw.
- To już raczej zadręczanie się.
- Lubię myśleć.
- To niezdrowe. Im dłużej o czymś myślisz, tym więcej masz do myślenia. Takie błędne koło.
- Dziękuję. Za wszystko.
Zmarszczył brwi. Trochę zbiła go z tropu nagłą zmianą tematu. Robiła to zbyt często.
- Masz telefon? - spytał i tym razem to ona wyglądała na zdezorientowaną.
- Nie przy sobie. A co?
- Chodzisz na miasto bez telefonu?
- A po co mi? Po co ci mój telefon?
- No ciekawe, czemu mogłem o to spytać. - przewrócił oczami, a potem zaczął grzebać w kieszeniach bluzy. Wyciągnął z nich różne pierdółki - jakieś zgniecione paragony, zużyte chusteczki, klucze...
- Napiszesz mi swój numer? - spytał, wyciągając z tego bałaganu długopis, a resztę chowając z powrotem.
- Musiałeś o to spytać?
- A co? Nie chcesz się już ze mną spotkać?
- Nie! Znaczy nie. Po prostu... No nie pamiętam swojego numeru, okej?
- Weź mnie tak nie strasz.
- A ty nie przynoś mi wstydu.
- Ja? - chłopak parsknął śmiechem i pokręcił głową. Po chwili szczerzenia się do niej, sięgnął po jej dłoń. Na początku odsunęła się od niego, ale po chwili zrozumiała, o co mu chodzi.
Chwycił delikatnie jej nadgarstek i podciągnął rękaw bluzy. Położył miękko końcówkę pisaka na jej ciepłej skórze, a potem płynnymi ruchami zapisał swój numer. Gdy skończył, oboje jeszcze przez chwilę wpatrywali się w to "dzieło", zanim dziewczyna się ocknęła i z powrotem naciągnęła rękaw.
- Zadzwoń jak tylko będziesz już w domu, okej?
- Jasne.
Nastał ten moment. Pierwsze pożegnanie. Jimin próbował przypomnieć sobie jakiekolwiek wskazówki na ten temat. Co wypada, a co nie? Jak to zrobić? Jak dać odpowiedni sygnał? Cokolwiek? Czy to naprawdę musiało być tak skomplikowane? Przeklął się w duszy, że nie interesował się tym wcześniej.
Spojrzał na nią i zawahał się przez chwilę. Ale tylko przez chwilę.
Zrobił krok do przodu i pochylił się nad nią śmiało. Pierwszy raz czuł się tak wielki i silny. Nie był pewny, czy to dobrze, ale w tej chwili mu to nie przeszkadzało. Położył dłonie po jej bokach, na ławce, tym samym zmniejszając między nimi dystans. A ona nawet nie drgnęła. Może właśnie to go ośmieliło?
Otworzył dyskretnie usta, planując kolejny ruch, ale zachłysnął się nagłym atakiem zimnego powietrza i niezdarnie odkaszlnął w bok. Ariana uśmiechnęła się delikatnie, ale nic nie powiedziała. Wyprostował się i spojrzał w dół, prosto na nią. Mimowolnie położył dłoń na jej talii, równocześnie delikatnie przykładając usta do jej różowego policzka. Dziewczyna drgnęła i położyła dłonie na jego piersi, jakby chciała go odsunąć, ale tego nie zrobiła.
- Do zobaczenia - szepnął, wydychając ciepłe powietrze prosto w jej twarz. Uśmiechnął się i zrobił mały krok do tyłu, ale wtedy poczuł jej dłoń na dolnej części pleców, jakby chciała go przy sobie zatrzymać. Nie mógł jednak ryzykować, to i tak cud, że do tej pory nikt go nie rozpoznał.
Chwycił tą dłoń i przez chwilę gładził ją kciukiem, a potem nagle się odwrócił i ruszył szybkim krokiem w kierunku domu. Nie odwrócił się już do niej. Teraz musiał zająć się pewną niecierpiącą zwłoki sprawą.

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

© Halucynowaa | WS | X X X